Książę Nocy czekał na nas w barze i poprowadził dalej. Minęliśmy pikietę, tłumy kłębiące się pod zegarem. Kluczyliśmy wśród oszołomionych chłopów z prowincji, bojących się oddalić od dworca i zgubić, ściskających pod pachami parciane teczki z niedojedzoną wałówką na podróż do stolicy.