Bajka małej Anastazji
1. Samotność
Na czubku bardzo wysokiej choinki był sobie domek z masła, a w tym domku jeszcze jeden domek z masła, a w tym mniejszym domku kolejny domek z masła.
W jednym z maślanych domków była sobie biedronka z jedną tylko kropką na plecach i miała zamknięte oczy. Oczy otwierała tylko wtedy, gdy chciało jej się jeść.
Zwykłe biedronki zjadają mszyce z liści. Ta biedronka zjadała mszyce z łodyg. Po tym można było ją rozpoznać.
Blisko torów kolejowych rosły dzikie rumianki. Najwyraźniej było na nich dużo mszyc, bo od biedronek się roiło. Była z nimi też biedronka z maślanego domku, choć ewidentnie była samotną biedronką. Z resztą biedronek nie rozmawiała, nie odpowiadała nawet jednym słowem na ich pytania.
Odpowiedziała za to na nasze pytanie.
Czemu nie rozmawiasz z innymi biedronkami?
Nie lubię innych biedronek – odpowiedziała. Wolę ludzi, a zamiast mszyc zjadłabym jajecznicę na maśle i parówkę z ketchupem oraz chrupiącą bułeczkę.
2. Nieproszony gość
Pewna mała dziewczynka miała urodziny. Zaprosiła na nie wszystkich przyjaciół, swoją młodszą siostrzyczkę, mamę, tatę i nianię Marikę. Imię Marika zawsze kojarzyło jej się z wakacjami i dobrą zabawą.
Wyobraźcie sobie, że na te urodziny wprosiła się żaba i przyniosła w prezencie tylko patyk.
Dziewczynka zapytała: co ty sobie wyobrażasz żabo? Nie dość, że się wpraszasz na urodziny, to w prezencie przynosisz tylko patyk?
Żaba nic nie odpowiedziała. Wzięła talerzyk ze stołu i ruszyła do kolejki gości ustawionych po kawałek tortu.
3. Cisza nocna
Dzieci wybrały się z nianią Mariką na plażę potaplać się w jeziorze. Było tak fajnie, że zagapiły się i nie zdążyły wrócić do domu na czas drzemki. Niania rozścieliła koc w trawie przy plaży i ułożyła na nim dziewczynki. Kołysanka poszła w ruch. Młodsza siostrzyczka zasnęła nim pierwsza zwrotka piosenki dobiegła końca. Anastazja z kolei jakoś nie mogła zasnąć.
Nianiu, słyszysz, jak te świerszcze głośno grają? Nie da się zmrużyć oka. Szkoda, że nie ma ciszy nocnej, wezwałybyśmy policję.
No tak, ale jak niby policja miałaby wypisać mandat świerszczom?
Normalnie, na świerszczowych kwitach do wypisywania mandatów.
4. Bałtyk
Nad Bałtykiem jest swojsko, to każdy wie. Dobrze jest się wybrać nad Bałtyk w gorące parne lato. Mama spakowała walizkę, wzięła dzieci pod pachę i wsiadła do pociągu. Jechały do Ciotki Flądry, która mieszkała w Blondzie – 300 metrów od plaży, jak to się mówi, czyli jakoś piechotą 40 minut, ale to nic.
Ciotka Flądra czekała na gości na peronie ze swoim małym pieskiem. Był słodki.
Po krótkich uprzejmościach wszyscy razem udali się na plażę, nie brali za wiele rzeczy, żeby nie dźwigać, to tylko 300 metrów, ale idzie się i idzie.
Pies poszedł też. Na smyczy, co prawda, ale smycz w pewnym momencie się zapodziała. Niech sobie mały chwilę pobiega, coś mu się od życia należy.
Kąpielom morskim i robieniu babek nie było końca, jagodzianki od pana z małą lodówką uwiązaną przy szyi były słodkie, gofry z budy za wydmą też. Wszystko szło świetnie, ale wieczór zbliżał się nieubłaganie.
Czas wracać – powiedziała ciotka Flądra. Po chwili wszyscy byli gotowi, tylko mama szukała swoich kapci. Zginęły oba. Jaki miały kolor? Miodowy. ktoś je ukradł? Przecież nikt się nie kręcił
koło naszego parawanu.
A gdzie piesek się podział? Jego też nie ma.
Ciocia zawołała gromkim altem: Dinguś, gdzie jesteś?
Dinguś wyskoczył szybko jak strzała zza wydm.
Oh, chociaż jedna zguba się odnalazła.
Dzieci w między czasie kręciły się tu i tam w poszukiwaniu mamy kapci. Mama siedziała smutna, na murku.
Anastazja od początku podejrzliwie patrzyła się na pieska. Postanowiła tak z ciekawości pójść za wydmy i zobaczyć, czy ten pies bywa taki jak to psy bywają i czy może nie zaniósł tam maminych kapci.
Oczywiście! Jeden zakopany niemal całkowicie, a drugi niechlujnie tylko do połowy, chyba zabrakło mu czasu.
Mama była wściekła na psa i na ciocię Flądrę, że ma takiego niewychowanego psa.
Nie ma co się denerwować mamo, rzekła Anastazja. To dobry pies, tylko lubi zakopywać kapcie w piasku. Jak to psy.
Urlop trwał jeszcze pięknych 10 dni.
5. Ciała niebieskie
Babcia i dziadek wzięli wnuki na nocowanie. Nocowanie u dziadków to świetna sprawa, ale czasem kończy się nie do końca dobrze. Na przykład ktoś jednak bardzo albo to bardzo chce wracać do rodziców. Albo inaczej. Chce spać u dziadków, ale mama musiałaby przyjechać i nocować równie zachwycona jak dzieci w jakiejś fajnej piżamie.
Młodsza dziewczynka była zmęczona już w drodze do dziadków i zasnęła w samochodzie.
Starsza, aż tak zmęczona nie była.
Babciu, nie widzę na niebie gwiazd.
Spójrz, tam jest jedna.
Jedna? A gdzie reszta?
No nie wiem, pewnie jeszcze nie wstały. Jeszcze jest wcześnie.
Nie, ja wiem Babciu, inne gwiazdy właśnie poszły się wysikać. Za to księżyc jest, wygląda jak pieniądz w puszce, prawda?