O miłości raz jeszcze

Autor: Stanisław Wawrzyszkiewicz
Idee
26 lis 2019
Jeden komentarz

Miłość zawsze łączy się z jakimś cierpieniem. Nie ma prawdziwej miłości bez prawdziwego cierpienia. Już starożytni dostrzegli tę prawdę i przedstawiali Amora z łukiem i strzałą, a amor (miłość) rymowali z dolor (cierpienie). Strzała jest ostra, dlatego rani i zadaje ból.

Tęsknota za ukochaną osobą jest cierpieniem. Cierpimy, gdy ona cierpi. Cierpimy, gdy nas zdradzi. Zdrada zawsze boli, ale boli znacznie mocniej, gdy zdradzi nas osoba ukochana. A jak nazwać cierpienie, gdy umrze osoba, którą nazywamy miłością naszego życia? Okazuje się, że prawdziwym przeciwieństwem śmierci nie jest życie, bo życie niekiedy jest tak bolesne i straszne, że śmierć wydaje się lepsza od niego. Prawdziwym przeciwieństwem śmierci jest miłość. Bez miłości nie ma życia, żadnego życia, jedynie ocean samotności, w którym stajemy się niewidzialni. Czy nigdy nie czuliśmy się niewidzialni dla swoich pracodawców, rodziców, dzieci, męża, żony, kolegów, znajomych? Gdy ich najbardziej potrzebowaliśmy?

Często jest tak, że ludzie, których najmocniej ranimy, to ci, których najbardziej kochamy. Tymczasem przymilamy się do osób, które ledwie znamy, które przychodzą do nas na jedną chwilę, a bezmyślnie uderzamy tych, którzy z nami żyją i nas kochają. Wprawdzie nie wypieramy się ich, ale odcinamy się od ich wyborów, które sprzeciwiają się przyjętym normom. Ponad wszystko wybija się troska o dobre imię, o godność rodziny, która staje się wartością nadrzędną i jej podporządkowuje się interesy jednostki. To jednostka musi powrócić, musi wręcz zostać powstrzymana siłą, aby jak najszybciej skończyła się jakaś nieprzyjemna historia. Wielu działań dokonuje się rzekomo dla dobra człowieka, nieudolnie ukrywając właściwy cel: zachować twarz rodziny lub takiej czy innej instytucji.

Namiętna miłość jest dla wielu zbyt bolesna, by zakochać się i zaangażować. Ostatecznie mogą kochać kogoś powierzchownie, by uniknąć ryzyka cierpienia, lecz, według Claudela, w tym, kto nie cierpi, życie zakończyło już swoją pracę.

Chociaż w miłości tracimy władzę nad sobą, to jednak namiętność niekoniecznie sprzeciwia się woli, bo przecież możemy czegoś namiętnie chcieć. Tylko namiętność daje naszej woli z niczym nieporównywalną energię. Niczego wielkiego nie dokonano w świecie bez namiętności.

Namiętność sięga znacznie dalej niż przyjemność, bo, bez kalkulacji, otwiera nas na inność drugiego człowieka. Człowiek, szukający przede wszystkim przyjemności, kalkuluje, czy to mu się opłaca i tak naprawdę nie interesuje się drugim człowiekiem, bo z natury wszyscy jesteśmy egoistami i troszczymy się przede wszystkim o własne, dobre samopoczucie. Tylko miłość może sprawić, że przejmujemy się samopoczuciem innego człowieka. Miłość leczy nas ze szczególnego rodzaju ślepoty, bo zaczynamy widzieć w ludziach osoby a nie przedmioty do własnego użytku. Tak się dzieje, gdyż miłość jest nie tylko namiętnością, ale jest również czułością.

Co można czuć w miłości?

Każdy maskuje jakąś słabość, przywdziewa rozmaite maski, gra kogoś innego niż jest w rzeczywistości, na przykład twardego kowboja. Natomiast w czułości dwie słabości wzajemnie się uznają i pragną czuć czuły dotyk wybranej osoby. W czułości nie chodzi tylko o przeżycia, ale również o odczucia. Jest prawdą, że każdy, kto kocha, jest czuły, ale z drugiej strony, nie każdy kto jest czuły kocha. Przecież możemy głęboko odczuwać z kimś bez kochania go. Warto pielęgnować czułość za jej nadzwyczajną subtelność, ale z drugiej strony, lubowanie się w czułości świadczy o niedojrzałości, o pragnieniu pozostania dzieckiem, by ktoś inny opiekował się nami i chronił nas przed brutalnym światem.

Miłość jest namiętnością, czułością, ale również pożądaniem, które tworzy potężny ruch w kierunku spotkania. Tak się dzieje, bo odczuwamy w sobie brak.

Pożądanie jest fundamentem społeczeństwa konsumpcyjnego, ale pożądanie w miłości jest głosem ciała, które pragnie być kochane. Nie ma miłości bez pożądania, a przeciwstawienie pożądania i miłości wynika z fałszywego spirytualizmu, stwierdził Eric Fuchs, wybitny znawca seksualności człowieka na przestrzeni dziejów. Można bez końca spierać się o to, co jest gorsze: seks bez miłości, czy miłość bez seksu.

Nie ma miłości bez pożądania, ale to nie znaczy, że można postawić między nimi znak równości. Pożądanie i miłość różnią się głęboko, ponieważ uczuciem towarzyszącym pożądaniu jest nostalgia, natomiast z miłością wewnętrznie związana jest radość, że drugi człowiek, właśnie taki, istnieje. Jeżeli wydaje się oczywistym stwierdzenie: „kochać to znaczy pożądać”, to odwrócenie: „pożądać to znaczy kochać” zdecydowanie traci na swojej oczywistości, ponieważ nie wystarczy pożądać, by kochać, gdyż miłość jest znacznie bogatszą rzeczywistością. Przerasta nas, ale nie jest fatum, na które jesteśmy skazani.

Arystoteles napisał, że „kochać, to chcieć dla kogoś dobra.” Takie rozumienie miłości zakłada wysiłek woli. Niestety, od ponad dwóch wieków, wolę kojarzy się z racjonalizmem, a miłość z romantyzmem i stawia się je na dwóch przeciwstawnych biegunach.

Woli nie możemy utożsamiać z pożądaniem, ponieważ pożądanie nic nie kosztuje, natomiast wola podejmuje niekiedy długotrwałe i męczące działania.

W basenie Morza Śródziemnego: nad Jordanem i nad Tybrem, w cieniu Olimpu i Atlasu, małżeństwo zawierano w ten sam sposób: uroczyście pijąc wino z jednego kielicha. Nowożeńcom, dotykającym ustami złotego lub glinianego naczynia, przypominano, że jak nie ma rozweselającego serce napoju bez całorocznej ciężkiej pracy w winnicy, wymagającej wysiłku i wiedzy, by ochronić winogrona przed chwastami, suszą, powodzią i pasożytami, a następnie przetworzyć je w szlachetny napój, tak nie ma pięknej, rozweselającej serce miłości bez całorocznej, rozumnej pracy.

Młoda matka pracuje na kasie w supermarkecie. Ma dużą odpowiedzialność i małą pensję. Czuje się ciągle zmęczona, bo od wielu miesięcy nie przespała całej nocy, gdyż jej roczny synek ciągle choruje. Każdej nocy wstaje kilkanaście razy do płaczącego dziecka i już nie czuje do niego żadnej miłości. Wręcz przeciwnie! Ma ochotę krzyczeć. Na pytanie: „dlaczego to robisz?”, robi okrągłe oczy, że ktoś może tak głupio pytać. Odpowiada tak, jakby opisywała powietrze: „Przecież go kocham”. Nie ma miłości, żadnej miłości, bez wysiłku.

Nikt nas nie będzie pamiętał za nasze sekretne, nawet najpiękniejsze myśli. Warto trochę wysilić się i okiełznać swoje złe humory, by móc przejąć się samopoczuciem bliskiej nam osoby i okazać jej jak bardzo ją kochamy. Czy byłoby to możliwe, gdyby miłość nie była wolą w całej swojej potędze?

Jeden komentarz
Arisis
2020-11-16 22:29:35

Dziękuję ♥ chyba zrozumiałam trochę więcej...

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *