O postępie
Coraz głośniej brzmią głosy, że świat zmienia się na gorsze. Niezależnie od tego, czy tak jest naprawdę, wypada zauważyć, że natura wiadomości w połączeniu z ludzką naturą, mocniej reagującą na zło niż dobro, może rodzić w nas przekonanie, że tak jest rzeczywiście. Wiadomości bowiem dotyczą tego, co się wydarza, a nie tego, co się nie wydarza. Nigdy nie widzimy dziennikarza mówiącego do kamery: Przekazuję państwu informacje z miasta, w którym nie doszło do żadnej katastrofy. Zawsze wystarczy incydentów, żeby wypełnić nimi wiadomości, zwłaszcza w sytuacji, gdy miliardy smartfonów robią z większości mieszkańców świata dziennikarzy śledczych, a nawet korespondentów wojennych.
Skarżenie się na współczesne społeczeństwo, często graniczące z potępieniem, może być zawoalowaną krytyką rywali, bo nasze życie społeczne zbudowane jest na ciągłej rywalizacji. Naukowcy czują się lepsi od przedsiębiorców, przedsiębiorcy czują się lepsi od polityków, a politycy czują się lepsi od wszystkich. Ludzie rywalizują nie tylko z innymi grupami, ale również z przedstawicielami własnej. Jakie są tego konsekwencje? Według Thomasa Hobbes’a wspólne ubieganie się o sławę skłania do otaczania czcią starożytności. Ludzie bowiem współzawodniczą z żyjącymi, nie zaś ze zmarłymi. Napisał to w 1651 roku.
Dobrze jest cenić przeszłość, lecz nie nadmiernie, bo to prowadziłoby do bezruchu i marazmu. Gdyby przeszłość była doskonała, to czemu służyłoby wymyślanie czegoś nowego? Zwyczaje są wygodne, ale gdy stają się skamielinami, stopniowo przestajemy reagować jak ludzie. Życie jest cenniejsze niż najcenniejsza skamielina.
Ludzki rozum, a co za tym idzie – zrozumienie świata, wciąż się doskonali, chociaż wielu temu zaprzecza. Historyk Wootton przypomina, jak rozumiał świat wykształcony Anglik w 1600 roku, czyli w przededniu rewolucji naukowej.
Taki człowiek wierzył, że czarownice mogą wywołać sztormy, które zatapiają statki na morzu. Wierzył w wilkołaki, chociaż tak się złożyło, że w Anglii ich nie było. Wiedział jednak, że można je znaleźć w Belgii. Wierzył, że Circe naprawdę zamieniła załogę Odyseusza w świnie. Widział róg jednorożca, chociaż nie samego jednorożca. Wierzył, że ciało zamordowanego będzie krwawiło w obecności mordercy. Wierzył, ze można zamienić pospolite metale w złoto, chociaż wątpił, czy ktokolwiek wie, jak to zrobić. Wierzył, że natura nie znosi próżni. Wierzył, że tęcza jest znakiem od Boga, a komety zwiastują zło. Wierzył oczywiście, że Ziemia stoi w miejscu, a Słońce i gwiazdy obracają się wokół niej raz na dwadzieścia cztery godziny.
Nie wszystko w przeszłości było jasne i nie wszystko w naszej współczesności jest mroczne.
Niekiedy dziwi mnie to, że ludzie, bezkrytycznie czczący przeszłość, nie pamiętają o tych, którym najwięcej zawdzięczamy. Wprawdzie grzech niewdzięczności nie trafił do kanonu siedmiu grzechów głównych, ale według Dantego skazuje niewdzięcznika na dziewiąty krąg piekła. Tam może znaleźć się kultura intelektualna z drugiej połowy dwudziestego wieku za amnezję dotyczącą pogromców chorób. Bo jak dużo myślimy na przykład o Karlu Landsteinerze? Jakim Karlu? Przecież on uratował tylko miliard ludzkich istnień swoim odkryciem grup krwi(!). A co mówi się teraz o twórcach szczepionek i w ogóle o szczepieniu?
Zwolennicy teorii spiskowych dotyczących szczepionek tworzą bardzo egzotyczne koalicje. I tak: Talibowie i Boko Haram mówią, że szczepionki sterylizują muzułmanki, natomiast bogaci amerykańscy aktywiści głoszą, że szczepionki powodują autyzm.
Wspólną cechą zwolenników rozmaitych spiskowych teorii jest przekonanie, że świat NA PEWNO idzie w złym kierunku.
Eksperymenty pokazują, że krytyk dyskwalifikujący książkę jest postrzegany jako bardziej kompetentny od krytyka, który ją chwali. Może to samo dotyczy krytyków społeczeństwa?
Intelektualiści wiedzą, że mogą dodać sobie całe tony powagi, jeśli wskażą jakiś nierozwiązany problem (których przecież nigdy nie brakuje) i wysuną teorię, zgodnie z którą jest to symptom choroby społeczeństwa. W tym kontekście przypominają mi się słowa analityka finansowego, Morgana Housela, który zauważył, że pesymiści brzmią tak, jakby próbowali nam pomóc, natomiast optymiści brzmią tak, jakby próbowali nam coś wmówić.
Jeden z moich przyjaciół lubił powtarzać, że na świecie są tylko optymiści, a ci, których nazywamy pesymistami, są również optymistami, tyle że z życiowym doświadczeniem. Coś w tym jest, skoro optymista potrafi nawet w pesymizmie dostrzec jasną stronę, gdyż pesymizm, koncentrując się na złu i krzywdzie, rozszerza krąg współczucia i sprawia, że jesteśmy zatroskani krzywdami, które kiedyś przechodziły niemal niezauważone. Dzisiaj uznajemy syryjską wojnę domową za humanitarną tragedię, a wojny wcześniejsze, jak chińska wojna domowa, podział Indii i wojna koreańska, rzadko tak były postrzegane w ówczesnych mediach, chociaż zabiły, okaleczyły i wypędziły z domów znacznie więcej ludzi.
W historii ludzkości zbyt długo wykluczano innych i ograniczano altruizm do mieszkańców tej samej wsi czy miasta, innych nazywając barbarzyńcami. Tę praktykę upowszechnili Grecy, którym z drugiej strony zawdzięczamy demokrację. Później z bólem rozszerzano altruizm na cały naród oraz wszystkich mieszkańców państwa. Jesteśmy już dość blisko, by altruistycznie patrzeć na całą ludzkość, lecz jeszcze daleko, by w ten sposób spojrzeć na zwierzęta. A przecież zwierzęta również cierpią, mają skomplikowane życie emocjonalne, a ich zdolności intelektualne mogą zadziwić. Na przykład psy, konie i krowy potrafią zrozumieć nawet dwieście słów(!).
Od starożytności do dnia dzisiejszego mądrość idzie w parze z pewnym ascetyzmem. Owidiusz, Pitagoras i Leonardo da Vinci byli wegetarianami. Pitagoras twierdził, że kto zabija i zadaje ból, nie zazna radości i miłości, natomiast Leonardo nie jadł mięsa, bo nie chciał przekształcać swojego ciała w cmentarz.
Wydaje mi się, ze wielu przeszłoby na wegetarianizm, gdyby zobaczyli to, co dzieje się w rzeźniach. Może właśnie z tej racji rzeźnie są strzeżone jak bazy wojskowe?
Postęp jest tam, gdzie ludzie uczą się również na błędach, niekoniecznie własnych.
Czy postęp ludzi uszczęśliwia? Nie zawsze. Szczęście jest subiektywne, bo ludzie nie są klonami z jednej hodowli i to, co sprawia satysfakcję jednemu, frustruje drugiego. Jednak postęp można zmierzyć wystarczająco dokładnie.
Większość ludzi zgadza się, że życie jest lepsze niż śmierć, zdrowie jest lepsze niż choroba, sytość jest lepsza od głodu, dostatek lepszy od biedy, pokój jest lepszy od wojny, bezpieczeństwo jest lepsze od zagrożenia, wolność jest lepsza od tyranii, równość jest lepsza od dyskryminacji, piśmienność jest lepsza od analfabetyzmu, wiedza jest lepsza od ignorancji, inteligencja jest lepsza od głupoty, możliwość cieszenia się rodziną, przyjaciółmi, kulturą i naturą są lepsze od szarości i monotonii. Wszystkie te rzeczy można zmierzyć. Jeśli na przestrzeni wieków wzrosły, to mamy postęp. A jeśli to nie jest postępem, to co nim jest?