Przyszła na świat, kiedy Rzesza rozpadała się na kawałki. Przerażony, pijany od rana do nocy Norman, nakazał robotnikom iść, gdzie ich poniosą oczy. Franciszek z żoną i dzieckiem szli bez końca. W grupie uciekinierów skryli się w opuszczonym domu na skraju Duisburga, gdy alianci o świcie zaczęli roznosić miasto w pył. Lidia trzymała Manię, leżąc na żelaznym łóżku bez siennika. Obok łkając leżała kobieta, Polka, poznana przez nich w czasie tułaczki z miejsca na miejsce. Nagle podłoga zatrzęsła się, w deszczu gruzu i pyłu ściana budynku pogrzebała kryjących się w nim ludzi. Kiedy opadł kurz, ogłuszony Franciszek odgrzebał Lidię i zdjął z niej bezwładne ciało kobiety. Mania ocalała, bo ciężar gruzów wzięła na siebie ta, która najbardziej bała się bomb, jakby przeczuwając, że przez nie zginie.