O zaufaniu

Autor: Stanisław Wawrzyszkiewicz
Idee
05 maj 2019
Brak komentarzy

Wbrew potocznemu przekonaniu, że najlepiej uczyć się na własnych błędach, lepiej uczyć się na cudzych i nie próbować wszystkiego osobiście, bo można tego nie przeżyć. Empedokles z Akragas, wielki filozof starożytnej Grecji, tak głęboko wierzył w reinkarnację, że wskoczył do krateru Etny, by przekonać się osobiście o swoim nowym wcieleniu. Ale wulkan zwrócił światu tylko jeden jego sandał.

Zasób wiedzy rośnie w sposób zastraszający, a specjalizacje w każdej dziedzinie z każdym rokiem stają się węższe. Po prostu nie można wszystkiego wiedzieć. Jednak trzeba coś wiedzieć, by żyć, bo jak żyć bez jakiejkolwiek wiedzy?  Ale gdzie szukać prawdziwej wiedzy i komu zaufać? Ze znalezieniem właściwej osoby wszyscy mają kłopot. Może nie wszyscy, ale na pewno ci myślący.

Pozostając w starożytnej Grecji, przytoczę dowcip powtarzany nie tylko w Atenach i Aleksandrii na ten temat. Otóż pewien roztargniony profesor spotyka znajomego i mówi:

— Słyszałem, żeś umarł!

— Przecież widzisz, że żyję — odpowiada tamten.

A mędrek na to:

— A jednak ten, co mi to powiedział, o wiele bardziej zasługuje na wiarę niż ty.

Tam, gdzie pojawia się wiara, do bogów jest już tylko na wyciągnięcie ręki. Ludzie chcą wiedzieć co było, co jest, a przede wszystkim co będzie. Świątynie, gdzie odzyskuje się zdrowie lub poznaje przyszłość pod wszystkimi gwiazdami są najzamożniejsze. Najwiarygodniejsza z wyroczni starożytnego świata była w Delfach.

Rytuał wyroczni odbywał się według odwiecznego i niezmiennego porządku. Siódmego dnia każdego miesiąca najwyższa kapłanka Pytia, świeżo oczyszczona wodami ze Źródła kastalskiego, zasiadała nad przepaścią na świętym trójnogu i, tkwiąc wśród oparów, w ekstatycznym transie czekała na pytania petentów. Owi zaś petenci, obejrzawszy najpierw zwyczajową ceremonię składania ofiary z kozy, czekali na notorycznie enigmatyczne odpowiedzi kapłanki.

Król Lidii Krezus chciał wiedzieć, czy ma wszczynać wojnę, czy utrzymać pokój. Wyrocznia powiedziała: Wyrusz na wojnę, aby zniszczyć potężne imperium.  Usłuchał i zniszczone zostało jego królestwo.

Spartański wódz Lysander, który triumfalnie wkroczył do Aten po zakończeniu wojny peloponeskiej, usłyszał następujące ostrzeżenie: Wzywam, strzeż się ryczącego hoplity, a także węża, chytrego syna ziemi, który atakuje od tyłu. Zginął z ręki żołnierza, który miał emblemat węża na tarczy.

Rzymianin Lucjusz Juniusz Brutus przybył do wyroczni z dwoma towarzyszami, aby zapytać wieszczkę o przyszłe losy. Pytia rzekła: Młodzieńcy, ten z was, który pierwszy ucałuje swoją matkę, będzie sprawować najwyższą władzę w Rzymie. Towarzysze Brutusa potraktowali przepowiednię dosłownie, podczas gdy on sam pochylił się, by ucałować ziemię. W 509 r. p.n.e. Brutus został pierwszym konsulem Rzymu.

Cesarz Neron, który bał się śmierci, usłyszał:  Oczekuj zła od 73. Poczuł się uspokojony, ponieważ pomyślał, a był wtedy bardzo młody, że przyjdzie mu żyć aż 73 lata. Tymczasem został pozbawiony tronu i zmuszony do samobójstwa w wieku 31 lat. Lat 73 liczył sobie jego następca, Galba.

Natomiast Aleksander Wielki, który również zadał Pytii pytanie, nie otrzymał żadnej odpowiedzi.

Wśród współczesnych entuzjastów przepowiedni losu wiara we wszechwiedzę delfickiej wyroczni jest niemal tak samo żywa, jak była niegdyś wśród Greków. Dla sceptycznych naukowców problem jest następujący:  jak odróżnić prawdziwe osiągnięcia Pytii od bezgranicznej sławy, jaką sobie zdobyła? Sceptycy zwracają uwagę, że żadnej z rzekomych przepowiedni nigdy nie odnotowano, zanim nastąpiły wydarzenia, do których miały się odnosić. Zadziwiających zdolności wieszczki nie można więc było w żaden sposób zweryfikować. Podstawowymi składnikami jej działania był potężny kult, skuteczny mechanizm reklamy oraz łatwowierność tłumów. Ten mechanizm skutecznie działa we wszystkich epokach i kulturach, skoro wiele wieków po upadku wyroczni delfickiej dwaj chasydzi rozmawiali ze sobą o swoim rabinie w ten sposób:

— Nasz rabin codziennie rano rozmawia z Bogiem — mówi pierwszy.

— Skąd o tym wiesz? — z powątpiewaniem pyta drugi.

— Sam mi o tym powiedział.

— Może nie mówił prawdy?

— Jak śmiesz zarzucać kłamstwo komuś, kto codziennie rano rozmawia z Bogiem?

Wiara jest trudna, lecz myślenie jeszcze trudniejsze, dlatego niejeden chętnie z niego się zwalnia. Gdy jakieś myślenie okazuje się jednak konieczne, z bezkrytyczną wiarą zwraca się do specjalistów rozmaitych dziedzin, byle tylko nie zmęczyć się i usłyszeć to, co chce usłyszeć. Niech inni za niego myślą i coś wymyślą odpowiadającego mu! Niekiedy myli myślenie z bezkrytycznym krytykanctwem, które nie daje żadnego konstruktywnego rozwiązania. Serdecznie krytykuje coś lub kogoś i czuje się usprawiedliwiony z własnej nieudolności, chociaż nie zaproponował żadnego innego rozwiązania. Coś takiego można zauważyć w niektórych terapiach małżeńskich. Większość par nie potrzebowałaby terapii małżeńskiej, gdyby każdy starał się wysłuchać ze zrozumieniem swojego partnera. Jeśli ludzie mówią równocześnie, to nie mają najmniejszej szansy, by wzajemnie się zrozumieli. Jeśli sami nie dają sobie szansy, to dlaczego oczekują jej od innych?

Sporo jest takich, którzy, by zrozumieć siebie, udają się do psychoanalityków. Niedawno wysłuchałem na France culture ponad trzygodzinnego wywiadu  z Carlą Bruni, modelką, piosenkarką i przez pewien czas Pierwszą Damą Francji. W ciągu czternastu lat poddawała się dogłębnej psychoanalizie i wydała na ten cel małą fortunę. Ze śmiechem zastanawiała się, czy nie wyegzekwować zwrotu zmarnowanych pieniędzy. Psychoanalitycy zwykle bardzo wysoko się cenią, co bardzo dziwi Tobie Nathana, profesora psychologii klinicznej i patologicznej, który stwierdził, że w czasie swojej kilkudziesięcioletniej kariery nie spotkał nikogo, komu psychoanaliza naprawdę by pomogła.

Znalezienie prawdziwej odpowiedzi nigdy nie jest łatwe. Trzeba być gotowym na pomyłki, na konieczność przyznania się do nich, a przede wszystkim na wysiłek myślenia, który burzy wszelkie stereotypy, choćby ten o racji, która niby zawsze leży pośrodku. Może tam leży, może nie, a może zupełnie gdzieindziej, gdyż prawda leży tam, gdzie leży.

Brak komentarzy

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *