Przeciw wieloczynności
Zastanawiam się nad skupieniem na jednej sprawie, akurat się dziejącej i rozgrywajacej. Na bieżącej chwili jako tej jedynej i wyjątkowej, bo przecież składającej się na nasze życie.
Tymczasem poddajemy się natłokowi zdarzeń i nadmiarowi bodźców. Chwile do nas należące, umykają nam. Jesteśmy rozkojarzeni. Czym się rozkojarzamy? Zachłannością, która sprawia, że pragniemy za dużo naraz. Wtedy wykonujemy kilka czynności na raz zamiast jednej. Bo ciągle za czymś gonimy, musimy zdążyć, chwycić, zrobić najwięcej jak się da.
Jesteśmy tak zachłanni, że rzadko już jemy bez równoczesnego skrolowania fejsbooka, oglądania telewizji, słuchania muzyki. Przełykamy, nie smakujemy. Przełykamy życie, zamiast delektować się nim.
Na przykład czytamy książkę i jednocześnie słuchamy muzyki. Przykład najdelikatniejszy, najlżejszy, jaki można podać. A jednak nasze skupienie na wykonywanej czynności rozpada się na dwie czynności.
Drugi przykład. Równie nienachalny. Idziemy ulicą i słuchamy muzyki. Kiedyś z takiego chodzenia i słuchania wpadłem prawie pod samochód. Dla podniesienia dramaturgii tego tekstu mógłbym powiedzieć, że wpadłem pod samochód, ale nie stosuję tak cynicznych zabiegów, dlatego mówię prawdę: p r a w i e wpadłem pod samochód, co uświadomiło mi, że jednocześnie idąc przez miasto i słuchając muzyki, robiłem sobie teledysk do rzeczywistości, całkowicie się od niej odcinając. Wyobrażałem sobie tę rzeczywistość, zamiast ją odczuwać. Nie słyszałem odgłosów ulicy, klaksonów, jadących samochodów, turkotu i dzwonienia tramwajów, rozmów ludzi, nie słyszałem furgotania skrzydeł gołębi, nawet zapachy mi umykały, bo pływałem zanurzony w melodii i rytmie jakiejś piosenki. Dźwięki w słuchawkach dobiegały do mnie z innej szerokości geograficznej. Były nagrane w całkiem innym czasie od tego, w którym przebywałem, przez co kradły mi możliwość przeżywania mojej własnej chwili. Zasypywały mnie wyobrażeniami zbudowanymi na wspomnieniach, jakie słuchany utwór we mnie wywoływał. Rzeczywistość, która wokół mnie się rozgrywała, istniała dla mnie pozornie. Jakie zafałszowanie sytuacji!
Znam ludzi, którzy nie potrafią obejrzeć filmu dla samego filmu. Muszą przy okazji serfować po necie, odpisywać na maile, pokonywać wyimaginowane kilometry na stacjonarnym rowerku, czytać, a nawet słuchać muzykę, nie mówiąc o tym, że przy okazji coś przeżuwają.
Albo ci, co biegają w przyjemnych okolicznościach przyrody ze słuchawkami na uszach. Powiedzą, że muzyka ich napędza i łatwiej dzięki temu się biega, pokonuje kolejne kilometry i samego siebie. Ale może zamiast muzyki warto byłoby posłuchać swojego pulsu, skupić się na oddechu, pracy mięśni, i wdychać, obserwować rzeczywistość rozgrywającą się akurat w tej chwili? Szczególnie, gdy biegnie się lasem, wśród pól, w parku albo nad morzem – wtedy fale, fale uśmierzają wszelką nerwowość i wyznaczają lepszy rytm naszym krokom…
Te wszystkie aplikacje mierzące kroki i przebyte kilometry, tak jakby już nie można było biegać i spacerować dla samej przyjemności biegania i spacerowania. Zamiast tego trzeba wszystko obliczyć, przekraczać kolejne bariery, bić własne rekordy!
Ciągle nakręceni na coraz więcej, zachłanni, rozproszeni na wszystko na raz. Posiadając tak wiele, wciąż pragniemy więcej. W obawie, że może uciec jakieś kolejne wrażenie, gonimy za czymś, co w naszym mniemaniu nam ucieka. Z lęku przed nudą?
Kto dziś słucha płyty jednego artysty czy zespołu, trwającej, dajmy na to, 45 minut, bez wykonywania innej czynności? Od początku do końca. Albo czyta książkę dla samego jej czytania, w ciszy i skupieniu? Ogląda krajobraz, chłonąc jego urok wszystkimi zmysłami, bez równoczesnego rozmawiania przez telefon albo trzaskania zdjęć, przez co ucieka spokojna kontemplacja danej chwili?
Ciągle ćwiczę się w skupieniu na wykonywaniu jednej czynności bez równoczesnej biegunki wieloczynności. Z różnym skutkiem.
Namawiam jednak do naturalnego smakowania życia, a nie jego połykania. Do tego, by na spacerze spacerować i uważnie obserwować, co dzieje się dokoła bez telefonicznych rozmów czy słuchania muzyki. Gdy jemy, po prostu jeść, gdy czytamy, po prostu czytać, gdy oglądamy film, oglądać film. Nic ponad to.
Po prostu zatraćmy się w tej jednej czynności, którą wykonujemy i chwili, która akurat się rozgrywa, bo wtedy nigdy nie stracimy smaku naszego życia. Przecież chwila, w której akurat przebywamy, jest naszą chwilą i tylko do nas należącą. Bardzo cenną, bo jedyną. Nie zagłuszajmy jej nadmiarem bodźców, które zabierają nam samych siebie i zasypują nas sprawami tak naprawdę błahymi. Bądźmy skupieni i uważni, a wtedy nigdy się nie znudzimy.
Myślę, że warto próbować. Żyć chwilą obecną, własną. Nie dać się zalać życiem innych. Ani zagonić w ślepy róg nadmiaru. Nie chwytać kilku rzeczy na raz.
Bo można dostać zadyszki. I zostać z pustymi rękoma. Czego sobie i wam nie życzę.
2019-03-25 01:55:37
Uwielbiam rano, w ciszy wypić poranną kawę. Nie włączam radia, żeby negatywne wiadomości nie zasmieciły mi głowy. Nie lubię spieszyć się. Rano w drodze do szkoły staram się mojemu dziecku pokazać świat, który go otacza, zwrócić uwagę na zapach śniegu, zapach deszczu, zmieniający się kolor nieba. Pokazuję, że jesteśmy tu i teraz. Gonitwa w pracy, stres, nadmiar obowiązków zabiera poczucie "bycia". Jedynie przez kilka sekund, kiedy wyglądam przez okno czuję że "jestem". Tylko kilka sekund na "jestem"
2019-03-12 14:30:37
Życie to chwile, ułamki sekund, raz dobre raz lepsze raz najlepsze a całkiem serio też i te gorsze. Ważne by w tym wszystkim nie stracić tych niosących przypływ dziecięcej radości. Szukać, nieustannie poszukiwać swojej drogi, skręcać w uliczki nawet gdy nie czujesz pewności że to dobra alejka. Nie dopuszczać do stagnacji, trwać w chwili, nie zatracić się w chmurach oczekiwań, niespełnionych nadziei, wyimaginowanych dzisiejszymi oczekiwaniami innych pragnieniami, odpuścić idealny świat którego nie ma a który istnieje w mediach i głowach nieświadomych tego ludzi powtarzających dyrdymały, szerzacych złudne obrazy świata. Szukaj siebie, bądź pewna siebie, podążaj za swoim instynktem, nie daj się omamic wygodami które daje dzisiejszy postęp cywilizacji, używaj głowy mądrze, po prostu używaj. Zaufaj sobie, myśl samodzielnie, nie daj innym kierowac swoim życiem.
2019-02-20 22:41:59
Święta racja! Świetny tekst!