Odkąd Piotrowi zmarła żona, stał się rezydentem lokalnej nekropolii, znawcą obyczajów bluszczu i praktykiem dziennic (to takie strzydziestokrotnione miesięcznice).
- Nie uciekam od życia – mówił zaniepokojonym bliskim, którzy próbowali wyciągnąć go z cmentarza i posadzić z powrotem za biurkiem. – Uciekanie od życia to jest teraz właśnie moje życie!