O polifonii milczenia

Autor: Stanisław Wawrzyszkiewicz
Blog1971Idee
03 cze 2025
Brak komentarzy

Jesteśmy tak przyzwyczajeni do hałasu (lub raczej od niego uzależnieni), że już go nie zauważamy. Ciszę, owszem, choć cisza absolutna nie istnieje. Jest rzeczywistością paradoksalną, bo mówiąc o niej, równocześnie ją unicestwiamy. Cisza, która coś skrywa lub czeka na odpowiedź, jest milczeniem. Milczenie mówi. Milcząc, człowiek potrafi wiele powiedzieć. Ale nie tylko człowiek milczy.  

Milczenie natury jest nie tyle brakiem hałasu, którego i tak jest coraz więcej za sprawą ludzi, co ujawnieniem naszej niezdolności do uchwycenia subtelnych dźwięków, które wypełniają świat. 

Bernie Krause od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku rejestrował ewolucję pejzażu akustycznego. Na początku lat osiemdziesiątych, w odstępie dokładnie jednego roku, dokładnie w tym samym miejscu, używających tego samego sprzętu, nagrywał o świcie dźwięki natury. Drugie nagranie jest zdecydowanie uboższe od pierwszego – mniej w nim ptasich głosów oraz owadziego brzęczenia. Nawet niewprawne ucho uchwyci różnicę. Pracownicy leśni przekonywali badacza, że wycięcie drzew co dwadzieścia metrów nie spowoduje zmian w ekosystemie. Rzeczywiście, nikt nie dostrzegł różnicy. Choć postępujące zmiany w naturze łatwiej usłyszeć niż zobaczyć, to i tak nie wszyscy słyszą milczący krzyk Ziemi. 

Już w zamierzchłej starożytności ludzie doszli do wniosku, że najbardziej szkodliwy hałas tworzą ludzie. W eposie Gilgamesz, stworzonym cztery tysiące lat temu, ludzkość została ukarana przez bogów potopem. Czym ludzkość zasłużyła sobie na tak straszną karę? Hałasem(!) Nadmiar hałasu dręczył nie tylko ludzi, ale również bogów(!)

Hałas oraz milczenie zapadające się w przejmującą ciszę mają swoje miejsce w literaturze. Cisza stanowi integralną część języka poetyckiego tak jak pauza w muzyce.

Kafka pisał o podziemnej istocie ciągle nasłuchującej obcych dźwięków świadczących o obecności innej istoty. Te dźwięki niepokoją, a zatem ten, który je tworzy jest wrogiem. Obawiając się ataku, podziemna istota ciągle czuwa, daremnie szukając ciszy. Napięcie między hałasem a ciszą przypomina to, które istnieje między każdym z nas a innym…

Milczenie świata, według Prousta, posiada nadzwyczajną wartość, ponieważ umożliwia lepsze widzenie, na pewno inne.

Jest milczenie miłości i milczenie nienawiści, tak bogate w treść i tak fascynujące, że poeci do końca świata (przynajmniej tego literackiego) będą szukali słów, by je trafnie opisać. 

Pewien rodzaj milczenia, choć bardzo powszechny, jest jednak rzadko opisywany.  Nazwałbym go milczeniem strachu. Najczęstszą jego odmianą jest milczenie wstydu. 

Shoah było wydarzeniem bezprecedensowym w dziejach świata, lecz potrzebowało wielu lat, by zaistniało w powszechnej świadomości. Milczenie, które otaczało tę zbrodnię, wynikało zarazem z niechęci do świadczenia jak i z braku zainteresowania otoczenia, z zażenowania, ale również z obojętności. 

Alex Dancyg (jeden z twórców Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie; zginął w 2024 roku w Gazie jako zakładnik Hamasu) opowiadał o swoim dzieciństwie w Polsce, gdzie jego żydowskie pochodzenie było starannie ukrywane przez rodziców. Był przekonany o swojej stuprocentowej polskości i zdarzyło mu się nazwać kolegę na boisku, który go czymś zirytował, „parszywym Żydem”, za co dostał od ojca ostrą reprymendę. Dla małego Alexa ojcowska reakcja była zupełnie niezrozumiała.  Dowiedział się o swoim żydowskim pochodzeniu dopiero wtedy, gdy został zmuszony do opuszczenia Polski. Po przeprowadzce do Izraela został umieszczony w kibucu w domu dla sierot, chociaż posiadał rodziców. Tam po raz pierwszy zetknął się z ocalałymi z Shoah. Wszyscy milczeli na temat swoich wojennych doświadczeń. Zwierzali się z nich tylko najbliższym i to w wielkiej tajemnicy. Zapytałem Dancyga w czasie wykładu, który wygłaszał do naszej grupy w jerozolimskim Instytucie, dlaczego ludzie, którzy obecnie otoczeni są bohaterskim nimbem, ukrywali swoje przeżycia nawet przed rodakami? Dancyg zamyślił się i odpowiedział bardzo krótko: „Z zażenowania”. Po chwili dodał: „Trudno teraz w to uwierzyć, ale wtedy ofiary nazistowskich obozów nazywano tutaj… mydłem”. 

Sprawcy Shoah milczeli na temat swojej roli w czasie drugiej wojny światowej raczej nie z zażenowania, lecz ze strachu przed karą. Ich dzieci również milczały. Bały się wykluczenia, więc ukrywały prawdziwą tożsamość swoich rodziców. Oczywiście, że dzieci, w obawie przed napiętnowaniem, milczą na temat swojego pochodzenia również z wielu innych powodów. 

Inge-Brigitte Hoess (zmarła w październiku 2023 roku w USA), córka komendanta obozu Auschwitz, jest typową przedstawicielką tej wielkiej grupy. Film „Strefa interesów” (w marcu 2024 roku został wyróżniony dwoma Oskarami) opowiada o życiu jej rodziny w luksusowej willi tuż za betonowym ogrodzeniem obozu Auschwitz. Do końca długiego życia przedstawiała swojego ojca jako najmilszego człowieka na świecie, który troszczył się o rodzinę, chętnie bawił się z dziećmi, a rano wychodził z domu do pracy w obozie, gdyż nie miał innego wyboru… Po wojnie zamieszkała w Hiszpanii. Dzięki swojej wyjątkowej urodzie znalazła pracę jako modelka. Zakochała się w Amerykaninie irlandzkiego pochodzenia i jemu pierwszemu zwierzyła się, kim był jej ojciec. Zaszokowany mężczyzna stwierdził, że Inge-Brigitte nie jest odpowiedzialna za winy jej ojca, a nawet jest jego ofiarą. Wymusił jednak na niej obietnicę, że do tego tematu już nigdy nie wrócą i nikt z rodziny oraz znajomych o tym się nie dowie. Słowa dotrzymała. Pobrali się i ze względu na pracę męża zwiedzili pół świata. Po rozwodzie, osiadła w USA i znalazła pracę w eleganckim butiku, ponieważ jej styl spodobał się właścicielce sklepu. Inge-Brigitte nie od razu dowiedziała się, że została zatrudniona przez Żydówkę. Wyrzuty sumienia lub nadmiar alkoholu sprawiły, że Inge-Brigitte zwierzyła się menadżerowi ze swojej tajemnicy, a ten bez wahania przekazał ją właścicielom butiku, którzy, tak jak jej były mąż, stwierdzili, iż nie można karać człowieka za winy ojca… Ta historia jest znana wyłącznie dzięki dociekliwości dziennikarzy Washington Post. 

Nielegalni pracownicy, szczególnie gdy są zarazem nielegalnymi imigrantami, również milczą ze strachu. Tylko nieliczni, odrzucając milczące upokorzenia, wybierają życie na ulicy. 

Szczególnym rodzajem milczenia ze strachu jest gaslighting – ofiara jest manipulowana przez grupę lub bliskiego człowieka (zwykle niewiernego partnera) tak skutecznie, że cenzuruje samą siebie. Milczy, gdyż już nie ufa własnej pamięci oraz inteligencji. 

Niektórzy milczą tylko dlatego, że boją się ujawnić własną głupotę. Paradoksalnie, to jest mądry strach. Szkoda, że obecnie tak nisko ceniony.

Obraz: Mikalojus Konstantinas Čiurlionis „Sonata No. 6 (Sonata of the Stars). Allegro.”

Brak komentarzy

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *