Osiołek

Autor: Marek Chojnacki
Słowa
23 gru 2024
2 komentarze

I nagle to wszystko okazało się prawdą. Miałem kilkanaście sekund na wybór postaci. Chciałem być pasterzem, ale było ich już zbyt wielu. Nikt nie chciał być osiołkiem, więc jako osiołek stanąłem w otwartych wrotach bożonarodzeniowej stajenki.  Ludzka ręka przesuwała mnie trochę w prawo, trochę w lewo. Chodziło o to, abym nie zasłaniał świętych postaci. Osły są zwierzętami społecznymi, chętnie współpracują z innymi zwierzętami gospodarczymi. 

– Hej! – zagadałem do stojącego obok mnie wołu.

– Hej! – nie odpowiedział mi wół. 

Wół wypiął się na mnie tyłem, dzięki czemu od razu zrobiło mi się cieplej. Na zewnątrz szopki panowała – zgodnie z tradycją – śnieżna zima. Dziesięć centymetrów śniegu i minus dziesięć stopni mrozu. Tak przynajmniej można sobie było wyobrazić widząc czerwone buzie dzieciaków i mokre ślady butów na posadzce kościoła. 

Pasterka trwała krótko albo tak mi się zdawało. Po nabożeństwie dzieci z rodzicami podeszły do stajenki. Nikt na mnie nie zwracał uwagi, co zrozumiałe, ponieważ gipsowy osioł w stajence jest postacią mało ważną, może go nawet nie być i bez niego święta nic nie stracą. Tym bardziej zaskoczyła mnie rozmowa.

– A widzisz Olu, tu jest mały osiołek – tato dziewczynki wskazał mnie ręką. 

– A co on robi?

– On czeka.

– A na co czeka?

– On czeka na to, aż dorośnie. Za trzydzieści trzy lata Pan Jezus wjedzie na nim do Jerozolimy. Poczekaj coś sprawdzę.

Oczytany tato sięgnął po telefon i wystukał na ekranie krótkie pytanie. 

– Zgadza się.

– Co się zgadza?

– Osły żyją nawet 40 lat. Więc ten mały osiołek ma szansę dożyć tego zaszczytu. 

Ola spojrzała na mnie współczująco. Zapewne wyobraziła sobie nudę stania w stajence przez kolejne 40 lat życia. Tymczasem mój los okazał się zdecydowanie ciekawszy.

W tygodniu poświątecznym pewien mężczyzna kradnący z głodu wszystko co popadnie próbował włamać się do wystawionej przy żłóbku skarbonki. Był jednak zbyt słaby, aby tego dokonać. Ukradł więc mnie i nie zauważony przez nikogo wyszedł z kościoła. Byłem ciekaw, dokąd mnie zabierze. 

Usłyszałem dzwonek do drzwi a po chwili czyjeś kroki i odgłos otwieranych drzwi wejściowych. Człowiek, który mnie ukradł z kościoła uchwycił mnie za nogi i zaryczał na całą klatkę schodową: 

Chrystus się rodzi, nas oswobodzi!

Anieli grają, króle witają

Pasterze śpiewają, bydlęta klękają

Cuda, cuda ogłaszają!

Śpiew ten był połączony z działaniem performatywnym. Na słowach „bydlęta klękają” jako figurka osiołka byłem szybkim ruchem kierowany do podłogi i za chwilę równie szybko podnoszony, aby zilustrować słowa „Cuda, cuda ogłaszają”. Występ powtórzył się kilkanaście razy. Niektórzy od razu zamykali drzwi a niektórym się nawet podobało i dawali po piątaku. 

Niestety na ostatnim piętrze wieżowca mieszkał kapuś. Uczciwy obywatel pochwalił się tym, że rozpoznaje mnie, czyli figurkę osiołka i zadzwonił na policję celem zgłoszenia kradzieży z kościoła parafialnego. Kapuś na szczęście trafił na fajnego policjanta. 

– Rozumiem, że pan chodzi do tego kościoła? – zapytał oficer dyżurny.

– Nie, nie chodzę. 

– To skąd pan wie, co zostało w nim skradzione? 

– Wiem, bo w dzieciństwie chodziłem. A kościół jest zacofany i figurek nie zmienia. To proszę pana czy ja chodzę do kościoła czy nie, nie ma znaczenia. Obowiązkiem policji jest przestrzeganie prawa i jeśli ja mówię, że miejsce osła jest w kościele to znaczy, że wiem, co mówię. 

Policjant odłożył słuchawkę i nie wszczął śledztwa, traktując zgłoszenie jako przejaw psychozy religijnej, o czym był mowa na ostatnim szkoleniu. 

O zaniechaniu śledztwa nie wiedział złodziej. Policzył piątaki i z żalem, ale wrzucił mnie do kubła na śmieci. Leżałem w nim obok porozrywanych opakowań świątecznych. Opakowania były zdziwione. Wzięły mnie za beznadziejną zabawkę, wyrzuconą jeszcze w starym roku. Próbowałem się bronić tym, że jestem z kościoła i że muszę do niego wracać, gdy przyjdzie czas Wielkanocy. Głupie, kolorowe pudła nie wiedziały nawet na czym polega Niedziela Palmowa.

O świcie następnego dnia wyjął mnie ze śmietnika człowiek bezdomny. I zaniósł od razu do kościoła. Gdy ustawiał mnie przy wrotach stajenki poznałem go, że to jest tato Oli.  Postarzał się bardzo przez ten tydzień. Tak szybko stracił dom i rodzinę. A może to nie był tato Oli? Jako osioł mogłem się pomylić. 

Obraz: Hendrick Avercamp – Winterlandschap met ijsvermaak

2 komentarze
majaflor
2025-01-27 12:17:55

Ale osiołki są piękne, bardzo społeczne i wbrew opowieściom mądre. Nie są głupio uparte. Po prostu nie zawsze robią to, co ludzie im każą. I zbyt często pokornie i cierpliwie dzwigają różne ciężary. Dziękuję za to, że to osiołek jest bohaterem opowiadania.

Anna Majcher
2024-12-27 22:13:15

I jak tu nie kochać osiołka ...

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *